107
" Pewnej nocy zapytał mnie, jaki dom najbardziej mi się podoba – opowiadała mi Angela Vicario. – A ja odpowiedziałam mu, zupełnie nie wiedząc, po co mnie o to pyta, że najładniejszym domem w miasteczku jest domek wdowca Xius”. Osobiście odpowiedziałbym tak samo. Domek ten stał na wysmaganym przez wiatry wzgórzu, z którego widać było bezkresny raj bagnisk pokrytych fioletowymi zawilcami, zaś w jasne letnie dni można było ujrzeć przejrzysty widnokrąg Karaibów i transatlantyki pasażerskie w Cartagena de Indias. Bayardo San Roman udał się jeszcze tej samej nocy do Club Social i przysiadł się do stolika wdowca Xius na partię domina.
–Szanowny wdowcze – powiedział mu – kupuję pański dom.
–Nie jest na sprzedaż – odrzekł wdowiec. – Kupuję ze wszystkim, co jest w środku. Wdowiec Xius wytłumaczył mu ze staroświecką uprzejmością, że wszystkie znajdujące się w domu przedmioty były kupowane przez jego małżonkę w ciągu całego życia pełnego wyrzeczeń i że tym samym stanowią dla niego jakby cząstkę jej samej. „Mówił ze ściśniętym sercem – powiedział mi grający wówczas z nimi doktor Dionisio Iguaran. – Byłem pewien, że wolałby umrzeć, niż sprzedać dom, w którym był szczęśliwy przez ponad trzydzieści lat”. Bayardo San Roman również uznał jego racje.
–Dobrze – powiedział. – Wobec tego niech mi pan sprzeda pusty dom.
Wdowiec bronił się jednak do końca gry. Po trzech nocach Bayardo San Roman, już lepiej przygotowany, ponownie przysiadł się do stolika gry w domino.
–Szanowny wdowcze – zaczął znów – ile kosztuje dom?
–Jest bezcenny.
–Proszę podać jakąkolwiek cenę.
–Przykro mi, Bayardo – odparł wdowiec – ale wy, młodzi, nie rozumiecie, co to znaczy słuchać głosu serca.
Bayardo San Roman nawet się nie namyślał.
–Powiedzmy, pięć tysięcy pesos – zaproponował.
–Gra pan uczciwie – odparł mu wdowiec starając się zachować godność. – Ten dom nie jest tyle wart.
–Dziesięć tysięcy – powiedział Bayardo San Roman. – Od ręki i gotówką, banknot po banknocie.
Wdowiec popatrzył na niego oczyma pełnymi łez. „Płakał z wściekłości – wyznał mi doktor Dionisio Iguaran, który nie tylko był lekarzem, ale miał też zacięcie literackie. – Wyobraź sobie: taka suma w zasięgu ręki, a tu trzeba odmówić przez zwykłą słabość serca”. Wdowiec Xius nie mógł wydać z siebie głosu, lecz bez wahania odmówił ruchem głowy.
–Wobec tego proszę, by wyświadczył mi pan ostatnią grzeczność – powiedział Bayardo San Roman. – Proszę tu na mnie zaczekać pięć minut.
Po pięciu minutach rzeczywiście wrócił do Club Social z sakwami inkrustowanymi srebrem i położył na stole dziesięć plików banknotów po tysiąc, jeszcze opasanych sygnowanymi banderolami Banku Narodowego. Wdowiec Xius umarł w dwa miesiące później. „To go zabiło – mawiał doktor Dionisio Iguaran. – Był zdrowszy od nas wszystkich, ale kiedy się osłuchiwało jego serce, w środku słychać było plusk łez”. Sprzedał bowiem nie tylko dom łącznie ze wszystkim, co się w nim znajdowało, ale oprócz tego poprosił Bayarda San Roman, by należność spłacał mu ratami, gdyż nie pozostała mu na pocieszenie nawet skrzynia, w której mógłby schować tyle pieniędzy. "
― Gabriel García Márquez , Chronicle of a Death Foretold
117
" All right, girl," he said to her, trembling with rage, "tell us who it was."
She only took the time necessary to say the name. She looked for it in the shadows, she found it at first sight among the many, many easily confused names form this world and the other, and she nailed it to the wall with her well-aimed dart, like a butterfly with no will whose sentence has always been written.
"Santiago Nasar," she said. "
― Gabriel García Márquez , Chronicle of a Death Foretold