Home > Author > Andrzej Ziemiański >

" Kai warunki pogodowe nie przeszkadzały w żadnej mierze. Mimo fali upałów, które nawiedziły Negger Bank, zawsze miała na sobie wyjściowy mundur marynarki wojennej (i to nie tropikalny, tylko smolistoczarny, ze srebrnymi naszywkami), czapkę przekrzywioną zawadiacko na bok, żeby było spod niej widać opaskę mistrza magii. Mimo gorąca lubiła chodzić wszędzie pieszo. Sprawiał jej radość szacunek ludzi, który okazywali, i fakt, że rozstępowano się przed nią w tłumnych miejscach. To był prawdziwy smak życia. A do tego jakaś nieprawdopodobna satysfakcja, że wszystko co osiągnęła, zawdzięcza wyłącznie sobie. Była młoda, piękna, nietykalna, władna, bogata. Była też świadoma tego, że kiedy tylko ktoś śmiał podnieść na nią rękę w wiosce pod Banxi, to Rzeczpospolita wściekła się i rąbnęła pięścią w stół, a wrogowie zostali upokorzeni. Wszystko to sprawiało, że zaczęła gardzić ludźmi, którzy są biedni i nie potrafią dojść do niczego, zbyt głupi, żeby zapewnić sobie byt. Powoli zaczynała też nie rozumieć tego, że komuś się źle wiedzie. Z własnej winy przecież! - usprawiedliwiała się w myślach. Zbyt durny, zbyt leniwy, zbyt ograniczony i w ogóle porażony bezradnością, którą sam sobie wyhodował. Ona była inna. "

Andrzej Ziemiański , Pomnik cesarzowej Achai. Tom III (Pomnik cesarzowej Achai, #3)


Image for Quotes

Andrzej Ziemiański quote : Kai warunki pogodowe nie przeszkadzały w żadnej mierze. Mimo fali upałów, które nawiedziły Negger Bank, zawsze miała na sobie wyjściowy mundur marynarki wojennej (i to nie tropikalny, tylko smolistoczarny, ze srebrnymi naszywkami), czapkę przekrzywioną zawadiacko na bok, żeby było spod niej widać opaskę mistrza magii. Mimo gorąca lubiła chodzić wszędzie pieszo. Sprawiał jej radość szacunek ludzi, który okazywali, i fakt, że rozstępowano się przed nią w tłumnych miejscach. To był prawdziwy smak życia. A do tego jakaś nieprawdopodobna satysfakcja, że wszystko co osiągnęła, zawdzięcza wyłącznie sobie. Była młoda, piękna, nietykalna, władna, bogata. Była też świadoma tego, że kiedy tylko ktoś śmiał podnieść na nią rękę w wiosce pod Banxi, to Rzeczpospolita wściekła się i rąbnęła pięścią w stół, a wrogowie zostali upokorzeni. Wszystko to sprawiało, że zaczęła gardzić ludźmi, którzy są biedni i nie potrafią dojść do niczego, zbyt głupi, żeby zapewnić sobie byt. Powoli zaczynała też nie rozumieć tego, że komuś się źle wiedzie. Z własnej winy przecież! - usprawiedliwiała się w myślach. Zbyt durny, zbyt leniwy, zbyt ograniczony i w ogóle porażony bezradnością, którą sam sobie wyhodował. Ona była inna.