Home > Author > Émile Zola >

" Właśnie w chwili kiedy wszyscy goście skakali i wrzeszczeli dla zabawy, w drzwiach ukazał się Goujet. Nie odważając się wejść, stał na progu onieśmielony, z wielkim krzewem białej róży w rękach – wspaniałym krzakiem, którego łodyga sięgała mu aż do twarzy, powplątywana kwiatami w jego płową brodę. Gervaise podbiegła ku niemu z twarzą rozpłomienioną żarem bijącym znad blachy pieców. Jakoś nie umiał się pozbyć ciężkiej swej donicy, a gdy solenizantka wzięła mu ją z rąk, coś tam tylko wykrztusił, nie odważając się jej uściskać. Dopiero ona sama musiała się wspiąć na palce i nadstawić mu policzek do ucałowania; on jednak i tak był jeszcze do tego stopnia zmieszany, że pocałował ją w oko, i to tak mocno, że o mało go jej nie wybił. Oboje aż zadrżeli przy tym ze wzruszenia. "

Émile Zola , L'Assommoir


Image for Quotes

Émile Zola quote : Właśnie w chwili kiedy wszyscy goście skakali i wrzeszczeli dla zabawy, w drzwiach ukazał się Goujet. Nie odważając się wejść, stał na progu onieśmielony, z wielkim krzewem białej róży w rękach – wspaniałym krzakiem, którego łodyga sięgała mu aż do twarzy, powplątywana kwiatami w jego płową brodę. Gervaise podbiegła ku niemu z twarzą rozpłomienioną żarem bijącym znad blachy pieców. Jakoś nie umiał się pozbyć ciężkiej swej donicy, a gdy solenizantka wzięła mu ją z rąk, coś tam tylko wykrztusił, nie odważając się jej uściskać. Dopiero ona sama musiała się wspiąć na palce i nadstawić mu policzek do ucałowania; on jednak i tak był jeszcze do tego stopnia zmieszany, że pocałował ją w oko, i to tak mocno, że o mało go jej nie wybił. Oboje aż zadrżeli przy tym ze wzruszenia.